PIELGRZYMKA DO ŚWIĘTEJ RITY—WŁOCHY 29.09—7.10.2007
Niezapomniane przeżycia duchowe i religijne, dni pełne skupienia, modlitwy, wzruszeń niemal do łez, ale i radości, towarzyszyły uczestnikom pielgrzymki do Włoch, której inicjatorami byli: Wójt Gminy Mogilany p. Małgorzata Mardyła, proboszcz parafii Włosań ks. Eugeniusz Wątorski, oraz fundatorzy kapliczki Św. Rity we Włosani.
Wczesnym rankiem dn. 29.09.2007 pielgrzymi z gminy Mogilny, Myślenic i Krakowa, spotkali się na wspólnej Mszy Świętej w kościele parafialnym we Włosani. Właśnie tutaj znajduje się kamienna Kapliczka Św. Rity, która powstała z inicjatywy państwa Losterów. To czciciele Św. Rity pragnęli odwiedzić miejsca związane z życiem tej niezwykłej świętej (żony, matki, zakonnicy), „orędowniczki w sytuacjach beznadziejnych”.
Pielgrzymując odwiedziliśmy wiele pięknych i świętych miejsc: Asyż, Cascia, Watykan, Monte Cassino, Monte San Angelo, San Giovanni Rotondo, Lanciano i Loretto.
Po podróży komfortowym autokarem trwającej cały dzień, pokonując Słowację i Austrię, wieczorem dobrnęliśmy do włoskiego miasteczka Tarvisio znanego jako alpejski kurort narciarski.
W następnym dniu rano zachwyciły nas niezapomniane widoki ośnieżonych szczytów górskich zalanych słońcem przechodzących poniżej w soczystą zieleń roślin. Temperatura nocą spadła poniżej zera natomiast w dzień wahała się od 20- 30 stopni. Ten niedzielny poranek rozpoczęliśmy jak co dzień wspólną modlitwą całej 40 osobowej grupy pielgrzymów. W Trakcie podróży autokarem odśpiewaliśmy prastarą modlitwę „ godzinki”.
ASYŻ
Późnym popołudniem dotarliśmy do położonego w Apeninach Asyżu. Miasta, które wybrał i ukochał Święty Franciszek i które ukochało jego. Święty Franciszek , zwany „biedaczyną z Asyżu”, urodził się 26 września 1181 roku w Asyżu, zmarł 3 października 1226 roku w Porcjunkuli koło Asyżu. Przed śmiercią prosił aby położono go na gołej ziemi i tak też dokonał żywota. Pochodził z rodziny majętnego kupca. Jednakże zrzekł się majątku wybierając życie oparte na modlitwie oraz pomocy biednym, chorym i trędowatym.
W pierwszym etapie pobytu nawiedziliśmy Bazylikę Matki Bożej Anielskiej w Porcjunkuli pod Asyżem. We wnętrzu tej bazyliki znajduje się maleńka, kolorowa kapliczka Matki Bożej Anielskiej zwana Porcjunkula czyli cząsteczka odrestaurowana przez Franciszka w początkowym okresie działalności.
Następnie udaliśmy się do Bazyliki Św. Franciszka. Bazylika składa się z kościoła dolnego z kaplicą grobu Św. Franciszka oraz kaplicą Św. Stanisława Szczepanowskiego biskupa krakowskiego i męczennika kanonizowanego w tej bazylice 8 września 1253 roku. Druga część to kościół górny w stylu gotyckim z bezcennymi freskami z życia Św. Franciszka namalowanymi przez Giotta. 26 września 1997 roku silne trzęsienie ziemi spowodowało zawalenie się części sklepienia, górnego kościoła bazyliki. Zginęło wtedy 4 zakonników. Jeden z nich był Polakiem.
Święty Franciszek założyciel zakonu Franciszkanów kojarzony jest z bezinteresownym wręcz dziecięcym zauroczeniem przyrodą. Dziś określa się go mianem prekursora ekologii. Słynne są jego kazania wygłaszane do zwierząt, które ufnie do Niego lgnęły. Zabrakło czasu na odwiedzenie pustelni Św. Franciszka gdzie w grocie zachowało się jego kamienne łoże a obok groty rośnie dąb zwany Drzewem Ptaków, na którym siadały ptaki a Franciszek z nimi rozmawiał. Święty Franciszek mistyk i stygmatyk kanonizowany był 16 lipca 1228 roku przez swego przyjaciela papieża Grzegorza IX. Eucharystią świętą odprawioną w bazylice pożegnaliśmy Św. Franciszka i udaliśmy się do Cascia, miasta Świętej Rity.
CASCIA – ŚW. RITA
Rita urodziła się około 1380 roku w Roccaporena niedaleko Cascia. Już jako młoda dziewczyna poczuła powołanie do życia zakonnego. W wieku 14 lat posłuszna woli rodziców poślubiła wytwornego lecz obdarzonego gwałtownym charakterem Pawła de Ferdynand. Pierwsze lata małżeństwa były dla Rity pasmem cierpień. Jej życie zmieniło się gdy urodziła bliźnięta- dwóch chłopców. Mąż ujęty jej dobrocią i pobożnością nawrócił się i zmienił na lepsze. Szczęście nie trwało jednak długo- na skutek waśni miedzy rodami został śmiertelnie ranny. Synowie zgodnie z obyczajem wendety poprzysięgli zemstę. Rita zaczęła wówczas modlić się by nie popełnili śmiertelnego grzechu i przebaczyli zabójcom. Jej modlitwy zostały wysłuchane, choć w zupełnie nieoczekiwany sposób. W kilka miesięcy po śmierci ojca synowie Rity zachorowali na nieznaną chorobę i zmarli. Przed śmiercią przebaczyli mordercom ojca. Tragicznie osamotniona Rita próbowała wstąpić do klasztoru s.s. Augustianek w pobliskiej Cascia. Siostra przełożona nie chciała jej jednak przyjąć. Wówczas Ricie pomogli święci (Św. Jan Chrzciciel, Św. Augustyn, Św. Mikołaj) i w cudowny sposób mimo zamkniętych drzwi wprowadzili ją do wnętrza klasztoru. Pozwolono jej wówczas zostać. Posłuszeństwo i pokora Rity wystawione zostały na ciężką próbę. Przełożona kazała jej spełniać wiele z pozoru bezsensownych posług – m. In. dwa razy dziennie miała podlewać suchy patyk. Choć siostry uważały, że praca ta nigdy nie da efektu po kilku latach patyk nagle „ożył” i wyrosła dorodna winorośl. Zakonnice były przekonane, że wydarzenie to było cudem.
W Wielki Piątek 1443 r. Rita naznaczona została stygmatem. W czasie modlitwy przed krucyfiksem jeden z gipsowych kolców korony cierniowej oderwał się nagle od rzeźby i wbił głęboko w czoło zakonnicy. Utworzona w ten sposób rana zaczęła potwornie cuchnąć i Rita musiała pozostawać w odosobnieniu. Jako zakonnica Rita oddawała się życiu modlitewnemu, ascezie, pokucie, przez pewien czas żywiła się samą Eucharystią. Rita już za życia uważana była za osobę świętą. Dzięki jej modlitwom wielu ludzi doznało cudownych łask. Tuż przed śmiercią wydarzyły się kolejne cuda. Leżąca na łożu śmierci zakonnica poprosiła swoja kuzynkę o przyniesienie róży ze swego dawnego ogrodu w Roccaporena. Był to środek zimy i prośba ta wydawała się niemożliwa do spełnienia. Mimo to kuzynka we wskazanym miejscu znalazła piękną czerwoną róże. Rita zmarła 22 maja 1475 r. w 76 roku życia. Rana na jej czole zasklepiła się wówczas, a jaj ciało zaczęło wydzielać przyjemną różaną woń. Bezpośrednio po jej śmierci – czciciele Rity doznali kolejnych łask. W 1682 r. papież Urban VIII , dokonał beatyfikacji Rity. Podczas ceremonii beatyfikacyjnej wydarzył się kolejny cud – Rita nagle otworzyła oczy. W 1900 r. Leon XIII uznał zakonnicę za Świętą.
Z wielka radością w sercu przekroczyliśmy próg Sanktuarium aby przywitać się ze Św. Ritą. Z miłością i zadumą patrzyliśmy na szklaną trumnę, w której spoczywa Święta. Jej ciało mimo upływu czasu nie uległo rozkładowi. To bezgraniczna ufność w moc Twojego orędownictwa u Boga przyprowadziła nas do Ciebie Św. Augustianko. Ty znasz nasze troski i problemy. Pomogłaś niezliczonym ludziom w rozpaczliwych i prawie beznadziejnych przypadkach, byłaś ostatnią ucieczką dla proszących Cię z wiarą- tak właśnie modliliśmy się w czasie Mszy Św. odprawionej w kaplicy obok grobu św. Rity.
Kolejnym ważnym emocjonalnie wydarzeniem było spotkanie z siostrą przełożoną Zakonu Augustianek. Już trzy miesiące przed planowaną pielgrzymką wójt gminy Mogilany p. Małgorzata Mardyła wraz z księdzem Eugeniuszem, wysłała oficjalne pismo do klasztoru w Cascia z informacją o planowanej pielgrzymce i zapytaniem o możliwość otrzymania relikwii Św. Rity. Pozytywna odpowiedz i zaproszenie do Cascia było miłą niespodzianką. Siostra przełożona, w trzecim dniu pielgrzymki dnia 1 października br. z wielką czcią przekazała trzy relikwie na ręce Pani Wójt, Księdza Proboszcza parafii Włosań oraz fundatorki kapliczki Św. Rity. Już wtedy zapadła decyzja o umieszczeniu tych relikwii w kościele parafialnym we Włosani, kaplicy Kliniki Ginekologiczno – Położniczej i Onkologii C.M.U.J w Krakowie przy ulicy Kopernika oraz kaplicy Szpitala Ginekologiczno – Położniczego w Krakowie przy ulicy Siemiradzkiego.
Łzy szczęścia i głębokie radosne wzruszenie towarzyszyło nam podczas przekazywania relikwii Św. Rity i zwiedzania klasztoru – miejsc związanych z jej klasztornym życiem. Z wielką wiarą patrzyliśmy na „cud” – dorodny i pięknie owocujący krzew winnej latorośli, który liczy sobie już ponad 600 lat. Zdumiało nas też dziwne połączenie prastarej tradycji z rzeczywistością. W murach dziedzińca klasztornego zagnieździły się roje pszczół, które kojarzą się mocno z pewnym wydarzeniem z życia maleńkiej Rity.
Gdy roczna Rita leżała w koszyczku na polu, pojawiły się nad nią rój pszczół. Owady siadały na jej twarzy, wchodziły do ust. Zauważył to pewien żniwiarz, który mimo, że miał zraniona rękę zaczął odpędzać pszczoły. Wówczas ręka w przedziwny sposób zagoiła się. Do dzisiaj w klasztorze przechowywane są dwie trumny, drewniana i szklana, w których spoczywały niezniszczalne zwłoki Rity.
Kończąc wędrówkę śladami naszej św. augustianki odwiedziliśmy położoną wysoko w górach rodzinną wioskę Rity – Roccaporena.
WATYKAN
Kolejnym etapem pielgrzymki, było nawiedzenie grobu Ojca Świętego Jana Pawła II w Bazylice watykańskiej. Do Rzymu przybyliśmy w godzinach popołudniowych czwartego dnia pielgrzymki i udaliśmy się bezpośrednio na plac Świętego Piotra. Pokaźna ilość oczekujących na wejście do Bazyliki zmusiła nas do godzinnego oczekiwania. Po wejściu do wnętrza udaliśmy się z całą kolumna pielgrzymów wielu narodowości przed kryptę umiłowanego Ojca Świętego Jana Pawła II. Sama krypta w swej alabastrowej prostocie zachęca do dłuższej zadumy. Czuje się tam jakąś niezwykła łączność duchową. Prawie wszyscy padają na kolana a na wielu twarzach pojawiają się łzy. Jednakże z tej zadumy dość szybko wyrywa nas zdecydowany gest strażnika watykańskiego proszący o umożliwienie następnym dokonania pokłonu przed grobem papieża Polaka. Po opuszczeniu krypty udaliśmy się do głównej części Bazyliki. Jest to niezwykła budowla nie mająca sobie równych w świecie. Uderza i urzeka ogromem wszystko a zwłaszcza monumentalna kopuła zaprojektowana i zbudowana pod nadzorem Michała Anioła. Wnętrze Bazyliki wraz z nawami bocznymi ma kształt krzyża. Długość nawy głównej to 210 m, szerokość 137 m, wysokość kopuły 136 m. Wrażenie robi wielki baldachim z brązu oparty na czterech spiralnych kolumnach rozpięty nad ołtarzem papieskim. Grób św. Piotra apostoła okolony jest balustradą, na której pali się 99 lamp oliwnych. Zatrzymujemy się również przed brązowym posągiem św. Piotra ze stopami wygłaskanymi przez pielgrzymów a także przed posagiem z białego alabastru Matki Boskiej z Chrystusem zdjętym z krzyża na rekach, zwanym Pietą, wykonanym przez ,samego artystę, Michała Anioła. Naładowani tą wzniosłością udajemy się w dalszą podróż.
MONTE CASSINO
W piątym dniu pielgrzymki, po noclegu w górskim miasteczku Fiuggi i po spożyciu kontynentalnego śniadanka składającego się ze: słodkiego rogalika, małej kromeczki chlebka z mini dżemikiem oraz dwóch maleńkich sucharków wyruszyliśmy do bliskiego zwłaszcza sercom Polaków, słynnego Monte Cassino. Miasta i wzgórza z klasztorem Benedyktynów, o które w czasie II wojny światowej toczyły się zacięte walki. Do jego zdobycia przyczynili się także polscy żołnierze pod wodzą generała Andersa. Klasztor ten w czasie działań wojennych został prawie w całości zburzony przez wycofujących się hitlerowców. Można tam obejrzeć film archiwalny dokumentujący bombardowanie przez Niemców wzgórza. Obecnie klasztor jest odbudowany i prezentuje z całą okazałością swoją dawną świetność.
Na cmentarzu polskim na Monte Cassino znajdują się groby przeszło tysiąca polskich żołnierzy i oficerów, którzy zginęli zdobywając to strategiczne wzgórze. Byli to głownie młodzi chłopcy w wieku około 20-30 lat. Przechodząc wśród rzędów białych krzyży trudno nie uronić łzy. W centralnej części cmentarza znajduje się grób generała Władysława Andersa, który zmarł w Londynie w 1970 roku. Zgodnie z jego ostatnią wolą pochowano go wśród swoich żołnierzy na Monte Cassino. Nasza pielgrzymująca grupa uczciła pamięć poległych mszą świętą odprawioną na ołtarzu polowym pod szczytem cmentarza a także grupowym odśpiewaniem nad grobem generała Andersa pieśni „ Czerwone maki na Monte Cassino”. W głębokiej zadumie opuszczaliśmy teren cmentarza czując powiew tragicznej historii oręża polskiego i udaliśmy się na południe Włoch, aby u podnóża góry Gargano odwiedzić miejsca związane z życiem Ojca Pio.
SAN GIOVANNI ROTONDO – OJCIEC PIO
Ojciec Pio urodził się 25 maja 1887 roku w Pietrelcinie w diecezji Benevento. W 1903r wstąpił do zakonu Braci Mniejszych Kapucynów a 7 lat później w katedrze Benevento został wyświęcony na kapłana. W roku 1916 po raz pierwszy przybył do klasztoru w San Giovanni Rotondo, gdzie z małymi przerwami przebywał aż do śmierci, 23 września 1968 r.
Tu w czasie modlitwy przed Jezusem Ukrzyżowanym otrzymał dar stygmatów, które pozostały otwarte i krwawiące przez pół wieku. W ciągu swego życia, oprócz kapłańskiej posługi założył „Grupy modlitwy” i nowoczesny szpital nazwany „Domem Ulgi w Cierpieniu”. Papież Jan Paweł II ogłosił w 1999 roku Ojca Pio błogosławionym, a w 2002 roku Świętym.
Wieczorem grupa pielgrzymów postanowiła podziwiać bajecznie oświetlone miasto. Opatrzność zaprowadziła nas do Sanktuarium „Matki Bożej Łaskawej”, gdzie trwały uroczystości poświęcone świętemu biedaczynie z Asyżu – Franciszkowi. To niecodzienne nabożeństwo zakończyło się procesją i modlitwą przy grobie Ojca Pio.
W kolejny słoneczny i upalny dzień podziwialiśmy współczesną (na miarę XXI wieku) architekturę nowej Bazyliki Ojca Pio, oraz ogromny dziedziniec nazwany Kościołem Otwartego Nieba, który zdobiły kaskady wodne i drzewa oliwne.
Wędrując dalej szlakiem pielgrzymkowym, rozważaliśmy w skupieniu stacje Męki Pańskiej a następnie zwiedzaliśmy klasztor w którym znajdowały się liczne pamiątki związane z Ojcem Pio – jego cela w której przebywał aż do śmierci, naczynia i szaty liturgiczne, przedmioty codziennego użytku, skrwawione rękawiczki i bandaże, naznaczone krwią ze stygmatów. Modliliśmy się również w kaplicy Domu Ulgi w Cierpieniu, przy figurze Matki Bożej, przywiezionej kilka dni wcześniej do San Giovanni Rotondo z Fatimy.
Dziękujemy Bogu za ten niezwykły dar, bowiem ta sama figura nawiedziła San Giovanni Rotondo w 1959 roku, wówczas ciężko chory Ojciec Pio został w cudowny sposób uzdrowiony. Ojciec Pio ujawnił później że, gdy zobaczył przez okno helikopter i oddalającą się figurę Matki Bożej Fatimskiej, wydał z siebie jęk. „Przyszłaś i zastałaś mnie chorego!…..Teraz idziesz sobie i zostawiasz mnie w takim stanie!?…” Wtedy natychmiast poczuł, że wraca do zdrowia.
Ten wspaniały dzień zakończyła Msza Św. w kaplicy przy grobie Ojca Pio, który już za życia uznawany był za świętego. Świadectwem jego świętości były stygmaty – krwawiące przez 50 lat rany, których żadnemu lekarzowi nie udało się wyleczyć, tajemniczy zapach roztaczający się wokół osoby zakonnika, temperatura ciała sięgająca 48,5 C° nigdy przedtem nie odnotowana w historii medycyny, zdolność odczytywania myśli innych osób i przewidywania przyszłości, ekstazy, rozmowy z umarłymi, niezliczone i głośne uzdrowienia oraz zdolność bilokacji.
Ojciec Pio był „lekarzem dusz”. Każdego dnia przy Jego konfesjonale dokonywały się nawrócenia i nadzwyczajne cuda, które na zawsze pozostaną w ukryciu przed ciekawością ludzką.
„Ojcze nie wierzę w Boga…” powiedział mu kiedyś pewien mężczyzna. „Cóż mój synu, za to On wierzy w ciebie” odparł z uśmiechem Ojciec Pio.
MONTE SAN ANGELO
Żegnając Św. Ojca Pio udaliśmy się w dalszą podróż do uroczego miasteczka Monte San Angelo położonego na samym cyplu półwyspu Gargano (ostrogi włoskiego buta) skąd rozciągają się niezapomniane widoki na lazurowe wody Adriatyku.
Miasteczko Monte San Angelo słynie Bazyliką Niebiańską pod wezwaniem Michała Archanioła. Jest to jedyna w świecie bazylika nie konsekrowana ręka ludzką a przez samego Św. Michała księcia chórów anielskich, Archanioła, który orężem walczy ze złem, ze zbuntowanymi duchami. Święty Michał Archanioł przedstawiany jest jako skrzydlata postać z mieczem uniesionym w prawej dłoni. Historia powstania bazyliki pod Jego wezwaniem jest niezwykle długa. Przedstawię ją w skrócie.
W 490 roku pewnemu mieszkańcowi okolicy zaginął dorodny byk. Gdy po kilku dniach poszukiwań odnalazł zwierzę u wejścia do górskiej groty był tak wzburzony, że postanowił go zabić. Wystrzelił strzałę i o dziwo strzała nie ugodziła byka lecz zawróciła i ugodziła strzelającego. O tym zdarzeniu opowiedział on miejscowemu biskupowi. Biskup zarządził 3 dniowy post. Pod koniec tego okresu ukazał się mu Św. Michał Archanioł i rzekł „ Ja jestem strażnikiem groty, kto się tam będzie modlił, przebaczone mu będą grzechy. Idź i poświęć ja dla ludu.” Biskup był nieco leniwy i nim zdążył to uczynić miało miejsce następne objawienie.
W 492 roku na tereny gdzie leży Monte San Angelo napadli Grecy. Wojska greckie wielokrotnie przeważały nad lokalnymi obrońcami. Kiedy wydawało się, że nic nie uchroni okolicy od niewoli rozpoczęto ogólne modły do św. Michała. Nocą biskupowi ukazał się Michał Archanioł i przekazał aby rankiem uderzyć na wroga. Tak tez uczyniono odnosząc zwycięstwo uznane za cud. Po tym zwycięstwie biskup zdecydował poświęcić grotę lecz zabierał się do tego dosyć opieszale i wtedy nastąpiło kolejne objawienie.
29 września 493 roku biskupowi Wawrzyńcowi ukazał się ponownie św. Michał Archanioł z przesłaniem aby udał się do groty, która On już poświęcił umieszczając widoczny znak, odcisk stopy dziecka na jednym z głazów. Biskup z procesją wiernych udał się tam i ku zdumieniu wszystkich w grocie zastano ołtarz kamienny pokryty czerwonym suknem a nad nim potężny, kamienny krzyż. Sama procesja była niezwykła bowiem nad głowami pielgrzymów unosiły się potężne orły osłaniając ich głowy przed promieniami palącego słońca.
W 1656 roku w czasie zarazy dżumy modlono się w bazylice św. Michała. Biskup Alfons chcąc wręcz wymóc wstawiennictwo u Boga, włożył w ręce figury Św. Michała tekst modlitwy. I oto 22 września o świcie, w czasie modlitwy, ukazał mu się w olśniewającym blasku Michał Archanioł, polecając aby poświęcił kamyki pochodzące z groty na których, ma być wyżłobiony znak M-A (Michał Archanioł). Według słów Archanioła, kto będzie taki kamyk posiadał, uchroni się od choroby i zła. Zgodnie z tą obietnicą, wszyscy którzy posiedli takie kamyki uwolnili się od choroby. Obecnie kamyk taki można nabyć na miejscu w Bazylice a resztę uczyni nasza wiara. W czasie mszy świętej odprawionej w grocie prosiliśmy Św. Michała Archanioła o wstawiennictwo i opiekę słowami naszej codziennej modlitwy: Aniele Boży Stróżu mój Ty zawsze przy mnie stój…
LANCIANO – CUD EUCHARYSTYCZNY
Dalszym etapem naszej pielgrzymki było Lanciano. To gościnne miasto położone wśród łagodnych wzgórz, obdarowane uśmiechem Adriatyku chroni, w murach Kościoła Św. Franciszka, relikwie pierwszego i najważniejszego Cudu Eucharystycznego w kościele Katolickim.
Ten niezwykły cud mogliśmy oglądać i podziwiać własnymi oczami. Ojciec franciszkanin opowiedział nam historię cudu zarówno w wymiarze religijnym jak i w świetle badań naukowych.
W VIII w. n.e. w małym kościółku Św. Longina w Lanciano, Mszę Świętą odprawiał pewien mnich z zakonu bazylianów, który w głębi serca wątpił w prawdziwą obecność Pana Jezusa w Eucharystii. Gdy wypowiedział on słowa Konsekracji, Hostia przemieniła się w skrwawiony strzęp Ciała, a wino w kielichu zmieniło się w Krew.
W latach 1970 – 1971 oraz 1981 próbki pobrane z cudu eucharystycznego poddano naukowym badaniom i analizom. Badania dowiodły ponad wszelka wątpliwość że, Cudowne Ciało jest cząstką ludzkiego ciała i składa się z tkanki mięśnia sercowego. Cudowna Krew jest ludzką krwią. Ciało i Krew ma ją tę samą grupę krwi – AB. W cudownej krwi zidentyfikowano białka takie same, jak w świeżej krwi ludzkiej. Odkryto też substancje mineralne takie jak: chlorki, fosfory, magnez, potas, sód i wapń.
Cudowna Krew i Ciało przetrwały w bardzo dobrym stanie XII (12) wieków, mimo niesprzyjającego działania czynników atmosferycznych i biologicznych. Nie znaleziono żadnych śladów konserwacji czy balsamowania.
LORETTO
Na trasie naszej pielgrzymki nie mogło zabraknąć sanktuarium poświęconego Najświętszej Marii Pannie – świętego Domku w Loretto. Według starej tradycji, współcześnie potwierdzonej przez odkrycia historyczno – archeologiczne znajduje się tutaj dom nazaretański Niepokalanej.
Ziemskie mieszkanie Maryi składało się z dwóch pomieszczeń: groty wykutej w skale (czczonej do dzisiaj Bazylice Zwiastowania w Nazarecie) i części dobudowanej z kamienia, przylegającej do skalnej ściany. Według tradycji w roku 1291, kiedy krzyżowcy, którzy bronili Ziemi Świętej, zostali wyparci z Palestyny, domurowana część domu Maryi została przeniesiona przez aniołów najpierw do Trasty (dzisiejsza Chorwacja) ,a następnie, w 1294 roku do Loretto.
Obecnie na podstawie dokumentów archiwalnych oraz wykopalisk archeologicznych dokonanych w Nazarecie i pod Św. Domkiem w Loretto, coraz bardziej potwierdza się hipoteza, że kamienie z których zbudowany jest Św. Domek zostały przywiezione do Loretto statkiem przez rodzinę Aniołów (De Angelis), rządców Epiru. Odnaleziony dokument z września 1294r podaje, że Nicefor Anioł, despota Epiru dał w posagu swojej córce wychodzącej za mąż, za Filipa syna Króla Neapolu oprócz wielu różnych dóbr także i „święte kamienie” wyniesione z Domu Naszej Pani. Dziewicy, Matki Bożej.
Do sanktuarium Świętego Domku w Loretto od wielu wieków przybywają pielgrzymi z różnych stron świata, by pojednać się z bogiem. W tej „duchowej klinice” każdy chrześcijanin odczuwa potrzebę przeproszenia Boga za swoje grzechy.
RIMINI
W ostatnim dniu pielgrzymki wypoczywaliśmy we włoskim kurorcie Rimini, spacerując po plaży, rozkoszując się kąpielą w morzu i pięknymi widokami. Łapaliśmy ostatnie promyki słońca, ponieważ na pogodnym niebie zaczęły pojawiać się deszczowe chmury, które towarzyszyły nam w drodze powrotnej do Polski.
Na ostatniej wspólnej Mszy Świętej we Włosani, dziękowaliśmy Bogu za łaskę nawiedzenia tylu cudownych świętych miejsc, a także za szczęśliwy powrót z ziemi włoskiej do Polski.
(Bogusława i Wacław Żarscy, Listopad 2007)